O autonomicznych pojazdach mówi się od dobrych kilku lat. Technologie, którymi w tym momencie dysponujemy pozwalają, aby te samochody jeździły po naszych drogach (zresztą wiele już jeździ), a jeżeli zanim będą mogły wejść one do codziennego użytku musimy jeszcze rozwiązać bardzo istotne problemy etyczne, jak „kogo przede wszystkim ratować w sytuacji wypadku”.
Człowiek prowadzący samochód podczas wypadku ma ułamki sekund na podjęcie tej kluczowej decyzji – kogo przede wszystkim ratować podczas wypadku, a konkretniej jak skierować auto w danej sytuacji. W Internecie problem ten jest pokazany na prostym rysunku, na którym po torach jedzie pociąg, który znajduje się właśnie przed rozjazdem za którym z jednej strony do torów przywiązany jest jeden człowiek, a z drugiej dwoje lub troje ludzi. Modyfikacje problemu polegają na umieszczeniu na rysunku: dziecka, osoby starszej, kogoś bliskiego, kogoś popularnego, przestępcy, etc. Problem decyzyjny w tej sytuacji polega na tym, aby zdecydować w którą stronę skierować pociąg.
W rzeczywistości kierowcy prowadzącego samochód występuje podobny problem – gdy widzi on że wypadek jest nieuchronny i z jednej strony ma 1 osobę, a z drugiej – dwie, etc. Dochodzi tu jeszcze fakt, że i sama osoba kierująca jest zagrożona (i np. teraz ma do wyboru zderzenie ze ścianą lub z innym człowiekiem). O decyzji w takiej sytuacji zawsze decyduje dana osoba w konkretnym miejscu, czasie i swoim stanie emocjonalnym.
W przypadku autonomicznych samochodów konieczne będzie ustalenie priorytetów dla pojazdów: chroń w pierwszej kolejności kierowcę, dzieci, bliskie osoby, kilka osób vs jedna.
Problem ten jest bardzo trudny, gdyż trzeba to ustalić raz na zawsze (chyba, że zezwolimy na samodzielne ustawienia tego typu priorytetów poszczególnym kierowcom) decydując w ten sposób o czyimś przeżyciu podczas wypadku.
I to jest w tym momencie jedno z największych wyzwań stojących przed autonomicznymi pojazdami.